Halt
znany szlachcic
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Śro 14:42, 29 Cze 2011 Temat postu: Kroniki Nieznanego Podróżnika, wpis trzeci III |
|
|
Rok 11 nowej ery, Taurux, dzień 3, 7 faza słońca
Wstałem rano. Choroba nie odpuszcza. Czuje się coraz gorzej. boje się, że to nie jest zwykła choroba morska. Istnieje teza, że niektórzy ludzie są podatni na działanie innego rodzaju choroby morskiej tak zwanej ,,Klątwie 6 Oceanów". Klątwa uśmierciła już tysiące marynarzy. Potrafiła ogarnąć całe wioski portowe. Jeśli rzeczywiście dopadła mnie klątwa czeka mnie marny los. Nikt nie chciałby mieć na pokładzie osoby zainfekowanej klątwą 6 oceanów. Takiego osobnika od razu się zabija i wyrzuca rekinom na pożarcie. Jeśli rzeczywiście jestem chory to powinienem w niedalekim odstępie czasu wymiotować wnętrznościami. Boję się nie tylko o swoje życie. Jeśli jestem zainfekowany to mogłem już kogoś zarazić. Jeśli cała wyprawa padnie przez mnie to według legendy moja dusza będzie wiecznie pałętać się po oceanach szukając swojego ciała, które zostanie pochłonięte przez ocean. To tylko bajki, lecz nie należy ich lekceważyć.
Po chwili namysłu zadecydowałem, że pójdę do Fercii i o wszystkim jej opowiem. Wolę poświęcić się dla dobra wyprawy. W końcu to ekspansja ma kluczowe znaczenie dla gatunku ludzkiego. Jeśli zakończy się fiaskiem z tak błahego powodu jak moja mizerna choroba szamani z Terxii postarają się abym był wiecznie potępiony. Gdy wyszedłem z kajuty musiałem aż zasłonić oczy ręką. Słońce górowało, czyli było samo południe. Woda wydawał się spokojna. Spokojnie sunęliśmy przez nieskończony ocean. Gdy szedłem koło głównego masztu nagle potężnie zarzuciło łodzią. Karawela tak się przechyliła, że przez chwilę myślałem że zatoniemy. Oczywiście przewróciłem się na deski. Po chwili znów zarzuciło łodzią. zdążyłem tylko zobaczyć potężny ogon tuż koło łodzi. Wieloryby ! Wieloryby ! Łapać za harpuny ! wykrzyczał ktoś po mojej prawej stronie i kilka sekund później ponad dwa tuziny marynarzy już miotało harpunami. Nigdy nie widziałem wieloryba więc chciałem się podnieść co zakończyło się fiaskiem. Znów upadłem i tak już leżałem przez dobrą chwilę. Było mi nie dobrze a cała łodzią kołysało na prawo i lewo. Gdy cala akcja się skończyła dalej leżałem na ziemi. Gdy otworzyłem oczy stało nade mną około 6 marynarzy i uważnie mi się przypatrywali. było mi nie dobrze i kręciło mi się w głowie. nie mogłem tego powstrzymać. Zwymiotowałem ochlapując prawie wszystkich dookoła. Mężczyźni wzięli mnie pod ręce i przywiązali to liny. Potem wyrzucili mnie za burtę. Już po mnie.- myślałem gdy ciągnęli mnie na linie za statkiem. Skąd wiedza, że mam klątwę 6 oceanów ? Podobno na zainfekowanych pojawiają się krosty, lecz ja niczego takiego nie miałem. Powinienem umrzeć. Nie mogę narazić całej wyprawy na straty. Marny mój los.....
Wyciągnęli mnie dopiero podczas 6 fazy księżyca. Byłem cały przemoczony. Było mi zimno. Gdy dowlekłem się do kajuty od razu zasnąłem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Halt dnia Śro 15:38, 29 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|